czwartek, 22 września 2011

10 września

Pojechaliśmy do Krakowa, zaparkowaliśmy pod Wawelem i poszliśmy na balety. Było ekstra, wróciliśmy do auta i poszliśmy spać. Następnego dnia zaczęliśmy szukać miejsc, w którym moglibyśmy zeslipować łódkę, ale nie było to proste i zajęło nam czas do 17. Miejsc obejrzeliśmy tysiące, zdecydowaliśmy się na miejscowość Górki, oznaczoną znakiem 145 kilometr Wisły.
Wcześniejszy plan zakładał start spod Wawelu, ale dowiedzieliśmy się, że z powodu niskiego stanu rzeki, miejsce ,,Przewóz" w Nowej Hucie jest nie do przepłynięcia.

nie wiemy gdzie jest, ale na ulicy skarżyńskiego nie ma inspektoratu wodnego




pierwszy znaleziony slip, wyglądał zachęcająco, ale to nie to


żeby nie zawracać na sto

kolejny super slip

Krzysiek Kaźmierczak jest szczęśliwy, gdyż znaleźliśmy miejsce do wodowania

i chlup!
dziwny pan ciągle się z nas śmiał

super team, w tle maszyna, jakie najczęściej widywaliśmy nad rzeką

późne śniadanko

nasz wspaniały kierowca Rafał Nowicki, bez niego nie udałoby się nam
tak nasze odpłynięcie widział Rafał

odwieczne pytanie: zmieścimy się pod mostem czy nie


było tak: pierwsza krowa nas zauważyła i powiedziała pozostałym i wszystkie zaczęły się przyglądać



11 września


sypialnia

widok z dziobu na ruf

i z rufa na dziób


pucu pucu, chlastu chlastu

śniadanko

prom w tle: cud techniki i ludzkiego pomyślunku


kłopoty, stalowa lina przecina całą rzekę, żeby pod nią przepłynąć musimy składać maszt, a czynność ta jest niewygodna i jej nie lubimy




częsta zagadka: którędy płynie rzeka?

jak już się wpakowaliśmy na mieliznę, wysiadaliśmy i puch!

bardzo trudno jest ocenić jak wysoko nad nami są linie albo most siędząc w łódce





pan w żółtej koszulce (po prawej) obok pan w czarnej




motylkiem płynęliśmy pierwsze dwa dni

podoba nam się prom



12 września


bardzo dużo pędzącej mgły, już obudzeni chcielibyśmy płynąć, ale nie widać rzeki